Umiłowani w Chrystusie Panu, Siostry i Bracia!
„Chodźcie, wstąpmy na górę Pańską, do świątyni Boga Jakuba! Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami.”[1]
Tym zaproszeniem i proroctwem Izajasza żyły całe pokolenia Izraela, które w Bożej szkole uczyły się, jak przetrwać wojny, najazdy, lata niewoli oraz czasy apostazji rodaków. W owej szkole wierności Pan Bóg uczy nas swoich dróg, byśmy kroczyli Jego ścieżkami[2]. Podstawowymi lekcjami w tej szkole są wierność Bożemu prawu i posłuszeństwo Bożemu Słowu.
Najważniejszym Nauczycielem, Wychowawcą i Mistrzem w Bożej szkole, do której są zaproszeni wszyscy ludzie, jest Jezus z Nazaretu – Mesjasz i Zbawiciel świata. Na kartach Ewangelii widzimy także swoiste „grono pedagogiczne”. Szczególną pozycję zajmuje w nim Maryja, Boża Rodzicielka, ucząca nas w scenie Zwiastowania oraz pod krzyżem bezkompromisowej wiary. Św. Jan Apostoł uczy nas miłości i przyjaźni, św. Maria Magdalena – skruchy i pokuty, setnik i Dobry Łotr podpowiadają, jak odnaleźć drogę do Boga i wiary w najtrudniejszych okolicznościach życia.
Z Bożej szkoły wyszła niezliczona liczba absolwentów. Są tacy, którzy ukończyli ją z wyróżnieniem, jak gdyby z paskiem na świadectwie, co Kościół uroczyście ogłosił, wynosząc ich na ołtarze. Wiemy jednak, że nie wszyscy chcieli i chcą korzystać z doświadczeń tej szkoły. Św. Paweł, będący wzorem ucznia i nauczyciela, pisze do Koryntian: Nauka krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia[3]. Zaś w dzisiejszej liturgii zachęca nas wszystkich: Odrzućmy uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła! Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom[4].
Aby stać się uczniem w Bożej szkole, potrzebne są odwaga, zaufanie, zgoda i zaangażowanie. Tylko wówczas można uwolnić się od lęku, zagubienia, osamotnienia i egocentryzmu oraz być formowanym dla dobra własnego i innych ludzi.
Jak w każdą pierwszą niedzielę Adwentu rozpoczynamy nowy rok liturgiczny i duszpasterski, który tym razem będziemy przeżywać pod hasłem Uczniowie-misjonarze. Wiodącym tematem tego roku będzie formacja chrześcijańska, bez której nie ma rozwoju życia chrześcijańskiego, odnowy Kościoła oraz właściwie rozumianej ewangelizacji.
-
Być uczniem
Papież Franciszek, w adhortacji o powołaniu do świętości w świecie współczesnym Gaudete et exsultate, napisał: W milczeniu można rozpoznać, w świetle Ducha, drogi świętości, które proponuje nam Pan. W przeciwnym razie wszystkie nasze decyzje mogłyby być tylko „dekoracjami”, które zamiast wywyższać Ewangelię w naszym życiu, zakryją ją lub przytłumią. Dla każdego ucznia niezbędne jest przebywanie z Mistrzem, słuchanie Go, uczenie się od Niego, uczenie się nieustannie.
Jeśli nie słuchamy, wszystkie nasze słowa nie będą niczym innym jak tylko zgiełkiem, który niczemu nie służy[5]. Tylko ten, kto jest gotów słuchać, posiada wolność wyrzeczenia się swojego niepełnego i niewystarczającego punktu widzenia, swoich nawyków, schematów[6].
Opowiadać Ewangelię, a właściwie głosić ją własnym życiem, mogą jedynie ludzie, którzy nią żyją, w ścisłej łączności z Chrystusem, jedynym Mistrzem i Nauczycielem. Wszyscy inni, którzy nie trwają przy Nim, są jedynie uzurpatorami, pseudo-reformatorami, aktorami dziejowego zamętu, cynicznie sianego i uprawianego w ludzkich sercach, umysłach i duszach. Choć słyszeli o Jezusie i być może wiedzą o Nim całkiem sporo, to jednak tak naprawdę nigdy Go nie spotkali. Nie są świadkami, lecz propagandystami, traktującymi bliźnich bezdusznie i przedmiotowo, używającymi wiary i Kościoła wyłącznie dla własnych interesów. Pokusa bycia znaczącym, ważnym czy przekonującym w oderwaniu od Jezusa, jedynego Pana i Nauczyciela, grozi każdemu z nas. I – niestety – niekiedy jej ulegamy.
Chrystus zawsze daje nam szansę, by powrócić do Niego poprzez wsłuchanie się w Jego Słowo i obudzenie w sobie gorliwości, apostolskiego dynamizmu w rodzinie, parafii i szerszej społeczności. Daje nam czas na przebudzenie i opamiętanie, by o Jego Kościele przestać myśleć i mówić przez pryzmat własnych ambicji, politycznych upodobań, światopoglądowych nowinek i tendencji czy materialnych ambicji. To, co najistotniejsze w formacji umysłu i serca, jest niewidoczne i nie narzuca się nachalnie jak w telewizyjnych reklamach. Tego, co najcenniejsze i najbardziej pożądane w byciu uczniem Chrystusa trzeba osobiście szukać w adoracyjnej ciszy i modlitewnym zasłuchaniu.
Na drodze formacji ucznia nie chodzi o prawienie morałów, mnożenie i bezmyślne recytowania nowych form modlitewnych, rzucanie gromów i ferowanie wyroków na inaczej myślących. Uczeń Jezusa nigdy nie demonizuje i nie potępia ludzi, nikogo nie obdarza inwektywami. Wrogiem nie jest człowiek, ale jego obojętność, nieprawość oraz egoistyczne dbanie o siebie, zarówno w przestrzeni życia doczesnego, jak i w perspektywie wieczności. Uczeń Chrystusa przygotowuje Panu drogę do własnego serca, domu, rodziny, parafii, każdego miejsca, dokąd On przyjść zamierza. Dlatego niezwykle ważna w tej formacji wiary jest rola Akcji Katolickiej oraz wszystkich grup, wspólnot, ruchów i stowarzyszeń duszpasterskich.
Żyjmy szczerze i ufnie wiarą, a Chrystus – w czasie przez Niego wybranym – da nam upragniony wzrost. Przejdźmy z pozycji złośliwego komentatora i kanapowego reformatora do postawy pilnego ucznia. Przestańmy oczekiwać socjologicznych sukcesów i nimi wszystko mierzyć, a zacznijmy obdarowywać się nawzajem doświadczeniem Boga. Skończmy z bezpłodnym narzekaniem na grzechy Kościoła, a zacznijmy przyprowadzać innych do obecnego pośród nas Pana. Przestańmy oszukiwać się ruchami pozorowanymi i rozdmuchanymi akcjami, a wypłyńmy na głębię i postawmy na autentyczną jakość naszego chrześcijaństwa.
-
Stawać się misjonarzem